wtorek, 18 marca 2014

ROZDZIAŁ 12

Diana

Jest sobota, wcześnie rano. Jem właśnie śniadanie. Wstałam dziś o 5:30, a później nie mogłam zasnąć. Wzięłam więc długi, gorący prysznic, ubrałam się i zeszłam do salonu pooglądać TV. O 7:00 wstał tata, zjadł jajka i pojechał do pracy, bo ma jakąś głupią konferencję. Dlaczego on musi pracować nawet w soboty?! Dziś mam się spotkać z Harrym nad jeziorkiem. Później razem pójdziemy do kawiarni, gdzie poznam resztę zespoły One Direction. Misiek zgrał mi na telefon wszystkie ich piosenki. Bardzo mi się podobają. Myślę, że mogłabym zostać ich fanką. Do godziny 12:00 leniłam się na kanapie przed telewizorem, od czasu do czasu sprawdzając Facebooka i pisząc z ludźmi. Około godziny 12:40 byłam już ogarnięta i spacerkiem ruszyłamw stronę jeziorka, gdzie o 13:00 mam się zobaczyć z Harrym.

Harry

Dziś wstałem o 10:00. Tak bardzo się cieszę, że Di pozna dziś chłopaków! Na pewno ich polubi, bo są to najlepsi przyjaciele na świecie.. I do tego przystojni. Nie tak jak ja.. ale przystojni. Do godziny 12:00 słuchałem muzyki, oglądałem TV i korzystałem z neta. O 12:20 pojechałem nad jeziorko, gdzie mam się spotkać z Dianą. Teraz jest 12:40 i Di pewnie jest już w drodze. Siedzę sobie spokojnie na ławeczce i czekam, aż moja Księżniczka dotrze. W tym momencie podchodzi do mnie Emma, moja była dziewczyna, która przeprowadziła się niedawno niedaleko mnie.
-Hej Harry! Jak życie, kochanie? Dawno się nie widzieliśmy! - zaczęła rozmowę.
-Em.. Hej. Przepraszam, ale czekam tu na dziewczynę. 
-Ooo.. Harry znalazł sobie kolejną dziweczkę? Hahahaha.
-Emmo, to, że ty jesteś dziwką i puszczasz się na prawo i lewo, nie znaczy, że Di też. Nie moja wina, że przed związaniem sę ze mną nie powiedziałaś mi, że zarabiasz tak a nie inaczej. - powiedziałem. 
-Oj przestań! I co z tego, że jestem dziwką? Przynajmniej dobrze zarabiam.
W tej chwili zauważyłem Di, nadchodzącą od strony parku. Emma  zauważyła gdzie się patrzę i w tym momencie rzuciła się na mnie i mocno pocałowała mnie w usta! Diana to zauważyła i mina jej zrzedła. Chciałem krzyknąć, ale Emma trzymała mnie tak mocno, że nie dałem radu oderwać swoich ust od jej ust. Diana patrzyła na nas przez chwilę, a później uciekła z powrotem w głąb parku, zanosząc się płaczem.
KURWA!
Emma mnie puściła.
-Co to kurwa miało być?! - wydarłem się.
-To miało być zniszczenie Twojego związku. Powodzenie, kotku. - uśmiechnęła się i odeszła. 
Szybko wstałem i pobiegłem szukać Diany. Krzyczałem, wołałem.. Ale jej nigdzie nie było. Postanowiłem pójść do samochodu i pojechać do jej domu. 

Diana

Szłam ścieżką w stronę miejsca, gdzie umówiłam się z Harry. Była godzina 12:53, więc nie byłam pewna czy on już będzie na miejscu. Gdy spojrzałam w tamtą stronę zobaczyłam go. Całował się z jakąś skąpo ubraną laską! Nogi się pode mną ugięły. Om.. On mnie zdradza. Ma kogoś innego na boku! Oszukał mnie! Widziałam, że zerkał w moją stronę, ale nie przestawał całować JEJ. Mój świat runął. Zaczęłam mocno płakać. Uciekłam. Nie wiem gdzie biegłam. Po chwili znalazłam się w jakimś zacisznym miejscu w parku. Siadłam na kamieniu gdzie nikt nie mógł mnie zobaczyć ani usłyszeć. Łzy płynęły mi z oczy tak mocno jak jeszcze nigdy. Wyjęłam z torby scyzoryk, który zawsze miałam przy sobie. Była to pamiątka po babci. Zaczęłam podcinać sobie żyły. Nigdy tego nie robiłam.. Nie wiem co we mnie wstąpiło. To było silniejsze ode mnie. Na nadgarstkach robiłam coraz głębsze rany. Razem z krwią odpływał ze mnie ból, gniew i smutek. Po chwili przestałam i znów zaczęłam płakać. Pobiegłam przez park w stronę chodnika. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na środku ulicy. Gdy to zrozumiałam było już za późno. Dwie duże lampy były już przy mnie. Później pamiętam tylko pisk opon, krzyki przechodniów oraz odgłos mojego bezwładnego ciała upadającego na asfalt. 
.
.
.
Liczę na to, że się podoba. :)

sobota, 8 lutego 2014

ROZDZIAŁ 11

Harry

O cholera! Gdy dostałem piłką od Di.. miałem gwiazdki przed oczami! Ale ta dziewczyna ma siłę.. Muszę z nią porozmawiać. Gdy szła do szatni podbiegłem do niej..
-Di! zaczekaj.
Uśmiechnęła się do mnie szyderczo i z dumą..
-Boli brzusio? Pomasować może? - i zaczęła się głośno śmiać. Rozbawiło mnie to i sam zanosiłem się głośnym śmiechem. Przytuliłem ją, jeszcze raz przeprosiłem i dałem buziaka. Uśmiechnęła się do mnie.
-Ja też przeprasza, że tak mocno kopnęłam. To.. em.. miała być zemsta. - zrobiła się czerwona.
-Nie przepraszaj, skarbie. Należało mi się. - dałem jej buziaka w policzek. - Chodź.. Pójdziemy się przebrać. 
Oboje ruszyliśmy w stronę szatni. Weszliśmy, przebraliśmy się i po 5 minutach oboje wyszliśmy już gotowi.
-To jak? Wracasz autobusem czy ze mną? - zapytałem.
-Z Tobą.. - pocałowała mnie w policzek. 
-Nie ma problemu, Kochanie. 
Doszliśmy do samochodu, siedliśmy na swoich miejscach i pojechaliśmy w stronę domu Di.
-Puścić Ci piosenkę mojego zespołu? - zapytałem.
-Masz własny zespół?! - siedziała z otwartą buzią.
-Tak skarbie.. Jeszcze nie jesteśmy zbyt znani.. Mamy parę nagranych nutek.. Mam nadzieję, że kiedyś dowie się o nas cały świat. - powiedziałem.
-Ile was jest w zespole i kto na czym gra, a kto śpiewa?
-Emm.. jest nas pięcioro. Ja, Lou, Liam, Niall oraz Zayn. Wszyscy śpiewamy. Na instrumentach gra parę innych chłopaków, których załatwił nam nasz menadżer. 
-Oo.. to fajnie. - uśmiechnęła się szeroko. - Puść coś. 
Włożyłem płytę do odtwarzacza i puściłem jej. "What Makes You Beautifull" Śpiewałem razem z piosenką. Di się chyba spodobało, bo gdy powtarzał się refren próbowała powtarzać i cały czas szeroko się uśmiechała. Piosenka się skończyła..
-Harry, to jest świetne! 
-Naprawdę Ci się podobało?
-Tak! I to bardzo. Puścisz coś jeszcze?
-Tak.. - uśmiechnąłem się. 
-Jak nazywa się wasz zespół? - zapytała gdy z głośników slychać było kolejną piosenkę.
-One Direction. - uśmiechnąłem się. 
-Oo.. kto to wymyślił?
-Ja..
-Mm.. super. :D Podoba mi się.. ^^ Poznasz mnie kiedyś z całym zespołem?
-Jasne.. Pasuje Ci sobota?
-Pasuje. :)
Jechaliśmy do domu słuchając piosenek mojego zespołu. Przed domem Diany pożegnaliśmy się, ponieważ dziś nie mogłem u niej ostać i pojechałem do domu. 
Cały tydzień minął już spokojnie.. Spotykaliśmy się z Dianą, poznałem jej przyjaciół.. To naprawdę fajne osoby. :) A już w Sobotę Di miała poznać Zayna, Nialla i Liama. Już nie mogę się doczekać. :)
.
.
Podoba się? ^^

niedziela, 19 stycznia 2014

ROZDZIAŁ 10

Diana

Matko..! Jaka ja jestem na niego zła! Co to miało być w ogóle?! Przecież Kevin to mój przyjaciel! Ehh!
Muszę się przebrać. Założyłam strój i wyszłam z szatni. Czekał na mnie Harry.
-Baby.. 
Szlam prosto nawet nie zwracając na niego uwagi. Widzę, że cierpi, ale.. ale muszę ochłonąć.
-Uwaga! - krzyknęła. - Diano, zapraszam Cię na środek. - podeszłam. - Dziś Diana nauczy was robić przewrotkę. 
Mickel podniósł rękę i zapytał:
-Czy chodzi o to.. E.. jak Diana kopnęła z przewrotką piłkę tak mocno, że Jimmiego wgniotło w bramkę?
Całą klasa zaczęła się śmiać i wszyscy skierowali wzrok na Jimmiego. Biedny chłopak.. naprawdę nie chciałam tak mocno w niego kopnąć..
-Tak, Mickel. Dokładnie o to chodzi.. - powiedziała wuefistka. 
Spojrzałam w stronę Harrego. Patrzył na mnie z otwartą buzią.. Hahahah. Niezły widok :D
-Dobrze.. możemy zaczynać. Kto stanie na bramce? - nikt się nie chciał zgłosić. Jezu..
-Ej.. obiecuję, że już nie będę tak mocno kopać.. Przepraszam. - uśmiechnęłam się.
-Ja!- usłyszałam głos Harrego. 
-Dobrze, Styles na bramkę, McCartney na środek boiska i strzelasz. 
Dobra.. będę mogła się na nim wyżyć. Cieszy mnie ta myśl..
Stanęliśmy na swoich miejscach. Reszta klasy patrzyła na nas stojąc po obu stronach boiska..
Harry stanął pewny siebie na bramce.. Uśmiechnęłam się do niego szyderczo.. zrzedła mu mina. Wiedział, że chcę się na nim zemścić. Oj Harruś, Harruś.. :D
Skupiłam się na piłce.. podeszłam do piłki.. podbiłam ją najpierw lekko do góry, później mocniej.. szybko ustawiłam się i wyskoczyłam wysoko w górę, robiąc przewrotkę. Trafiłam w piłkę a ta poleciała prosto do bramki.. Patrzyłam przez chwilę jak szybko leci, aż trafiła Harrego prosto w brzuch.. Ten odleciał do tyłu, wleciał w siatkę i upadł na ziemię. Wszyscy popatrzyli na mnie z zaskoczeniem, jak szeroko się uśmiecham. Jeden z chłopaków podbiegł do Harrego i pomógł mu wstać. On patrzył się na mnie z otwartą buzią i szerokimi oczami. Był zaskoczony.. Ledwo doszedł do ławki..
Wuefistka podeszła do mnie i mówi:
-Dobrze, Diano. Ale mam do Ciebie mała prośbę, nie kop tak mocno bo zanim ich tego nauczysz wszyscy wylądują na zwolnieniu..
-Dobrze.. Przepraszam. - i odeszłam. 
Chciałam podejść do Harrego, ale się rozmyśliłam.. Postanowiłam, że MOŻE porozmawiamy po lekcji. 

Koniec :)) Wiem, że krótki, ale nie mam czasu chwilowo napisać więcej. :) Postaram się jak najszybciej dodać kolejny :) Podoba się? :D

ROZDZIAŁ 9

Harry

Na matmie Burger zrobił nam niezapowiedzianą kartkówkę.. Po prostu SUPER! Nic nie umiem. Eh.. Nic na niej nie napisałem. Na 100% dostanę 1! Z niemieckiego wzięła mnie do odpowiedzi, a ja także nic nie potrafiłem..
Po lekcji poszliśmy z Di do szafek, aby wymienić książki.
-Di! - usłyszeliśmy jak ktoś krzyczy. Odwróciliśmy się i..
-Kev! Heej.. - przytulili się. Ehh! Jak jak go nie lubię! To jest moja Diana, skurwysynie!
-Cześć, mała. Co tam sły... - chyba dopiero teraz mnie zauważył - Ee..
Podszedłem bliżej Diany, przytuliłem ją i dałem jej buziaka w policzek.
-Może mnie przedstawisz, kotku? - zapytałem.
-Ee.. Kevin, to jest Harry.. mój..
-Chłopak. - wtrąciłem i zapodałem mu swój fałszywy "miły uśmiech".
-Ee.. chłopak? - zapytał tamten chyba strasznie zdziwiony. 
-Tak.. dziwi Cię, że Diana znalazła sobie INNEGO chłopaka? - zapytałem podkreślając słowo "INNEGO".
-Emm.. no nie.. ja tylko.. Ee..
-Dobra, dość! - krzyknęła Di. - Wystarczy. Już się poznaliście. 
Jest chyba troszkę zła..
-Emm.. to ja już pójdę, Di.. Ee.. miło było Cię poznać.
- powiedział i wyciągnął do mnie dłoń. 
Nie uścisnąłem jej. Zabrał ją, dał Dianie buziaka w policzek i odszedł. Mam ochotę go zajebać!!
-Co to miało być do jasnej cholery?! - wydarła się na mnie Di.
-Ale co, skarbie? - zapytałem i się uśmiechnąłem lekko.
-To..! To wszystko! Wyglądaliście jak.. jak dwa wygłodniałe psy walczące o kawałek surowego mięsa!
-Kochanie.. Chciałem mu po prostu pokazać, że od teraz jesteś moja i że nie powinien się do Ciebie zalecać.
-Co?! Po 1: Ja nie jestem żadną rzeczą, żebym była Twoja! A po 2: Kevin to mój najlepszy przyjaciel, rozumiesz?! Przyjaciel!On się do mnie nie zaleca! -  jest na mnie zła.
-Di.. ja.. przepraszam.. - chciałem ją przytulić.
-Zostaw mnie! - odepchnęła moje ręce.
-Baby.. - spróbowałem jeszcze raz.
-Nie! Nie dotykaj mnie! Nie chcę Cię już dziś widzieć! Do domu wrócę autobusem..
-Diana.. Proszę..
-Już zdecydowałam. Nie zbliżaj się dziś do mnie. - i poszła..
Kurwa! Nie! Jeszcze tego brakuje! Jezu.. Dlaczego ja muszę być tak chorobliwie zazdrosny?! Nigdy taki nie byłem..
Na kolejnych lekcjach próbowałem z nią porozmawiać, ale odwracała się ode mnie i nie chciała nawet na mnie spojrzeć. Ostatni mieliśmy w-f. 
Przed szatnią zatrzymała ją wuefistka. 
-Diano.. jak się dziś czujesz?
-Dobrze, Proszę Pani..
-Możesz ćwiczyć na w-f? Gramy dziś znów w nogę i chciałam, żebyś nauczyła dziewczyny i chłopaków.. albo chociaż spróbowała.. robić przewrotkę. 
Że co?! Zatkało mnie.. Di przewrotkę? 
-Emm.. tak, będę ćwiczyć i spróbuję je tego nauczyć, ale do tego potrzeba czasu.
-Domyślam się, Diano. Poświęcimy na to kilka lekcji. - i poszła.
Chciałem podejść do Diany, ale ona szybko zniknęła w szatni. 

Za moment napiszę kolejny (JUŻ 10!) rozdział :))

piątek, 27 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 8

Harry

-Wstawaj! Harry! Wstawaj do cholery! Harry! Harry, idioto, jak zaraz nie wstaniesz obleję Cię zimną wodą! - usłyszałem jak KTOŚ krzyczy mi do ucha.
-Ee.. wyjdź. Zostaw mnie. Chcę spać. - powiedziałem i przewróciłem się na drugi bok.
-Dobra, sam tego chciałeś. - usłyszałem jak ten KTOŚ wychodzi z pokoju. 
Nagle poczułem, że ten KTOŚ wylewa na mnie wiadro, cholernie lodowatej wody. Natychmiast wstałem i zobaczyłem Louisa.
-Louis! Idioto! Popierdoliło Cię do reszty?! - zacząłem się na niego wydzierać. Cała pościel mokra. 
-To Ciebie popierdoliło. - odpowiedział. - budzę Cię od 20 minut! Jest 7:50! Za 10 min. masz szkołę, a miałeś zajechać po Dianę! 
-O kurwa! - zerkam na telefon. 13 nieodebranych połączeń. Biorę go do ręki i dzwonię do Di. Odbiera wściekła. - Di, skarbie, przepraszam. Zaspałem. Zaraz po Ciebie będę. Spóźnimy się trochę. Przepraszam.
-To się ruszaj, Harry. - odpowiedziała. - Pierwszą mamy chemię. A McLaren (nauczycielka chemii) strasznie nie lubi, jak ktoś się spóźnia. A my mamy to zagwarantowane! - i się rozłączyła.
Super! Zajebiście! Jeszcze tego brakowało. W mgnieniu oka zakładam swoje czarne rurki, skarpetki, białą koszulkę, swoje ulubione buty. Łapię telefon, torbę oraz bluzę i wybiegam przed dom. 
-Harry! Jeszcze portfel! - krzyczy Lou.
-Kurwa! - podbiegam do niego i biorę portfel. - Dzięki stary. Pa.
-Haha. Pa.
Wsiadam szybko do land rovera, zapalam silnik i zerkam na godzinę. 7:57. Kurwa! Wrzucam bieg i wjeżdżam na ulicę. Jadę szubko pod dom Di. Gdy pod niego podjeżdżam jest już 8:09.
-Wsiadaj szybko. - mówię do Di.
-Co to ma być do cholery?! - pyta zdenerwowana. 
-Przepraszam, skarbie. Zaspałem.
-I dlaczego do cholery jesteś cały mokry?!
O kurwa! Całkiem o tym zapomniałem!
-Ee.. Lou nie mógł mnie dobudzić i ten.. oblał mnie zimną wodą. 
Zaczęła się śmiać, Że co?! Ona się ze mnie śmieje. 
-Jezu, Harry. Jesteś idiotą. Hahaha.
-Już to dzisiaj słyszałem. - powiedziałem i się do niej uśmiechnąłem. Cieszę się, że nie jest już zła. 
Stanęliśmy na czerwonym. Nachyliłem się i dałem jej szybkiego buziaka w policzek. Uśmiechnęła się. Ruszyliśmy dalej. Pod szkołę podjechaliśmy o godzinie 8:28. Za 17 min skończy się lekcja. Opłaca się na nią iść?
-Di, musimy iść na tą lekcję? Zaraz koniec.
-Emm.. nie wiem. Chyba powinniśmy.
-Wolałbym iść do łazienki i wysuszyć włosy. - powiedziałem.
-Em.. no ok. Niech będzie. Zadzwonię do taty i powiem, że się spóźniliśmy i żeby zadzwonił do sekretariatu i nas usprawiedliwił.
-Okey. - dałem jej buziaka. Wyszliśmy z samochodu i ruszyliśmy w stronę budynku. Di gada przez telefon.
-Tato, spóźniłam się do szkoły.. Tak.. Nie, Harry trochę zaspał.. Nie.. Chcę, żebyś nas usprawiedliwił w sekretariacie.. Tak.. Tak.. Na pewno.. Tak.. Dziękuję.. Ja Ciebie też.. Pa. - rozłączyła się.
-I co? - zapytałem.
-Zaraz zadzwoni do sekretariatu i nas usprawiedliwi.
-Super. Chodź. - weszliśmy do szatni, zostawiliśmy kurtki i ruszyliśmy w stronę toalet. - Zaraz wracam. - powiedziałem i wszedłem do łazienki, gdzie wysuszyłem włosy. Na szczęście są tu suszarki, aby wysuszyć włosy po zajęciach na basenie. Wyszedłem z łazienki. 
-Jestem. - powiedziałem do Di. Ona zaczęła się śmiać. - Co? O co chodzi?
-Ee.. fajna fryzurka. Haha.
-Nie mam żadnego grzebienia, nie mam czym ułożyć tych włosów. 
-Śliczne loczki. Czekaj, ja mam grzebyk. - podała mi go.
-Dzięki. - rozczesałem nim włosy i spróbowałem je jakoś ulożyć. Di mi trochę pomogła, bo nic przecież nie widziałem. Nie miałem lustra. 
-Dobra, jest już dobrze. - uśmiechnęła się. - Jest.. 8:43. Zaraz dzwonek. 
-Okey. Chodź, weźmiemy książki do.. co mamy teraz?
-Matmę. 
-Do matmy. - uśmiechnąłem się i dałem jej buziaka. 
To był okropny poranek. Muszę chodzić wcześniej spać, żeby Lou już nie musiał mnie więcej budzić w TAKI sposób.
Chociaż cały dzień również był okropny. Wszystko się dziś wali.. 


Podoba się? Chcecie dalej? :))

czwartek, 12 grudnia 2013

ROZDZIAŁ 7

Diana

Chyba przysnęłam. Wstałam z łóżka i zauważyłam, że czegoś tu brakuje. A właściwie kogoś. Harry! Gdzie on się podział do cholery? Wyszłam z pokoju. Na korytarzu unosił się zapach jedzenia.. chyba zapiekanki ziemniaczanej i.. ciastek? Czyżby tata już wrócił? Może to on wyrzucił Harrego z domu? Jak tak to chyba go uduszę. Zeszłam po schodach i usłyszałam piosenkę "Forever young". Ktoś ją śpiewał. Ale to nie był tylko tata. Przyśpieszyłam kroku i weszłam do kuchni. Zobaczyłam jak tata wyciąga z piekarnika zapiekankę. Przy blacie stał.. Harry! W fartuszku do pieczenia! Czy on przyozdabia lukrem ciastka? Ja chyba dalej śnię!
-Cześć córeczko! - krzyknął tata. Zdjął z rąk rękawice kuchenne i przytulił mnie mocno. 
-Heejj. Co wy tu robicie?
-Przygotowujemy kolację i podwieczorek, kochanie. - powiedział Harry. Podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek.
-Czy ja śnię? - spytałam całkiem poważnie.
Obaj spojrzeli na mnie jak na głupka, później na siebie i zaczęli się śmiać. 
-Co w tym śmiesznego?
-Nie kochanie, nie śnisz. - powiedział tata z uśmiechem na ustach. - Po prostu wróciłem wcześniej do domu i chciałem powiedzieć Ci, że Roxy przyjdzie dziś na kolację. Spotkałem Harrego w Twoim pokoju, a ty spałaś. Poznaliśmy się i zapytałem czy chce mi pomóc gotować. Zgodził się, a więc.. proszę bardzo. - uśmiechną się szeroko.
-Okey. - złapałam się za głowę i wyszłam do salonu. Usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Leciała jakaś głupia telenowela. Nie chciało mi się sięgać po pilot, więc oglądałam to co było. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. 
-Diano, możesz otworzyć? - usłyszałam tatę.
-Jasne. - powiedziałam znudzona.
Poszłam do drzwi i je otworzyłam.
-Cześć Diano. - krzyknęła Roxy.
Przytuliłyśmy się mocno.
-Gdzie tata? - zapytała.
-W kuchni. Robi kolację z.. Harrym.
-Z kim? - ruszyła do kuchni, nie czekając na odpowiedź. - Cześć kochanie. - podeszła do taty i dała mu buziaka.
-Dzień dobry. - powiedział Harry i podał Roxy rękę.
-Witaj. Ty pewnie jesteś Harry, tak?
-Zgadza się. - Harry uśmiechnął się.
-Czyli jesteś..?
-Chłopakiem Di.
-Ooo.. - Roxy spojrzała na mnie. Odwróciła się do Harrego plecami i pokazała mi kciuk w górę, na znak, że dobry wybór. Uśmiechnęłam się mimowolnie.
Harry zdjął fartuszek i umył ręce. Podszedł do mnie, objął mnie od tyłu w pasie i pocałował w szyję.
-Skończyłem, misiu. - powiedział.
-Super. Co teraz? - zapytałam.
-Harry zostaje na kolacji. - oznajmił tata. - Zaprosiłem go i się zgodził.
-Emm.. to miło. - powiedziałam.
Ruszyliśmy z Harrym do salonu. Gdy tylko oni nie mogli nas zobaczył, Harry złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.
-Nie sądzisz, że to romantyczne? Znamy się od dziś, a już jemy razem kolację. W dodatku z Twoim tatą i jego dziewczyną.
-Mhmm.. - pocałowałam go w usta. 
-Zaraz powinno być gotowe. - uśmiechnął się. - Nawet nakryłem do stołu. 
Spojrzałam w stronę jadalni. Rzeczywiście. Stół był ładnie nakryty, na środku stały kwiaty. Wyglądał pięknie.
-Zaskakujesz mnie, kochanie. - powiedziałam.
-Nie wiesz o mnie jeszcze wielu rzeczy, aniele. - i pocałował mnie namiętnie w usta. 

*******
Po kolacji odprowadziłam Harrego do drzwi. 
-Świetnie się bawiłem, kotku. - pocałował mnie w usta.
-Ja również. - uśmiechnęłam się. - A tak między innymi. Pyszne te Twoje ciasteczka. 
-Wiem, misiu. Wiem. - dał mi kolejnego buziaka. - Juto przyjadę po Ciebie przed szkołą. 
-A nie jedziemy autobusem?
-Nie tym razem. Tylko pierwszy dzień jechałem autobusem, bo nie miałem paliwa w samochodzie. Lou go pożyczył bez pytania i nie zatankował. Od teraz jeżdżę land roverem. 
-Okey. - uśmiechnęłam się.
-Dobra, kochanie. Ja uciekam. Obiecałem mamie, że pomogę jej wieczorem w pieczeniu toru na jutro dla sąsiadki.
-Mmm.. - Pocałowaliśmy się.
-Do widzenia! - krzyknął Harry do taty i Roxy.
-Do zobaczenia, Harry. - powiedziała Roxy.
-Przyjdź również jutro do Diany, jeśli masz ochotę. - odezwał się tata.
-Nie ma problemu. Dziękuję.
-Nie ma za co, chłopcze. - powiedział.
Harry dał mi całusa i wyszedł. Ten dzień był najwspanialszym dniem w moim życiu. 

Podoba się? ;))
ROZDZIAŁ 6

Harry

Posadziłem Di na miejscu pasażera i usiadłem za kierownicą. Zapieliśmy pasy i ruszyliśmy. 
-Kto to jest El? - zapytała Di.
-Eleanor Calder, dziewczyna Lou. - odpowiedziałem. - Pewnie niedługo się poznacie.
-A niby z jakiej racji, co?
-Bo będziemy się spotykać, kochanie. Zobaczysz. - uśmiechnąłem się do niej. 
-Chyba śnisz chłopczyku. - zaczęła się śmiać.
-Chłopczyku? Zobaczymy czy powiesz to samo, gdy dojedziemy do Twojego domu. - powiedziałem i wyszczerzyłem zęby.
-To znaczy, że nie jesteś chłopczykiem?
-Nie jestem, misiu.
-Ach tak. Czyli dziewczynką. - zaczęła się nabijać.
-Emm.. - nie wiedziałem co odpowiedzieć.
Di wyszczerzyła się w uśmiechy, aby pokazać swoje zadowolenie.
-Aż taka dumna jesteś, że nie miałem na to ciętej riposty? Hahah.
-Zgadza się. Hahaha.
Zacząłem się śmiać, ona również. Śmialiśmy się prawie całą drogę do jej domu, choć tak naprawdę nie wiedziałem z czego. W końcu dojechaliśmy. Wysiedliśmy z land rovera. 
-Możesz już wracać do domu. - powiedziała do mnie.
-Nie ma takiej opcji. A jak mi zasłabniesz znów?
-To już nie Twój problem.
-Pozwól się chociaż pod drzwi odprowadzić. - poprosiłem.
-Niech Ci będzie. Skoro tak bardzo Ci na tym zależy.
-Zależy, kotku. Zależy.
Weszliśmy przez furtkę. Doszliśmy do drzwi. Di wyjęła z torby kluczyk, otworzyła drzwi i weszła powoli do środka. Szybkim ruchem otworzyłem drzwi mocniej, pchnąłem ją leciutko, aby weszła głębiej do domu, złapałem ją za biodra, przyciągnąłem do siebie i pocałowałem jak jak najmocniej umiałem w usta.
-Harry! - krzyknęła gdy tylko zdążyła się ode mnie oderwać. 
Matko. Co ja zrobiłem? 
-Emm.. Przepraszam. Ja po prostu.. Przepraszam. Nie chciałem. - i wybiegłem z mieszkania. Diana wołała mnie, żebym zaczekał, ale wolałem nie. Nagle poczułem jak jej delikatna rączka łapie moją i obraca ku sobie. Złapała mnie za szyję i mocno pocałowała.
-Nie przepraszaj. - powiedziała.
Nagle poczułem coś dziwnego w brzuchu. Takie uczucie jakbym miał.. motylki w brzuchu. Co? Harry Styles nigdy przy żadnej dziewczynie nie miał motylków w brzuchu! Co się ze mną działo?!
Złapałem Di za pośladki, podniosłem ją do góry i posadziłem na swoich biodrach. Oplotła swoje nogi wokół mojej talii, ręce wokół szyi i mocno mnie przytuliła. Pocałowałem ją ponownie. Weszliśmy do domu. Jednym, zwinnym kopnięciem zamknąłem drzwi.
-Poczekaj. Muszę przekręcić klucz. - powiedziała Diana.
Cofnąłem się troszkę, żeby mogła to zrobić. 
-Gzie masz sypialnię? - zapytałem.
-Na górze. Ostatnie drzwi po prawej. - odpowiedziała. 
Wszedłem szybko po schodach, otworzyłem wskazane drzwi, wszedłem do pokoju i położyłem Di na łóżku. Zamknąłem drzwi i położyłem się obok niej, opierając się o ścianę. Siadła na mnie i mocno pocałowała. Odwzajemniłem to.
-Harry? - usłyszałem jej szept.
-Tak, słońce?
-Nie chcę jeszcze uprawiać seksu. - powiedziała spokojnie.
-Ja też nie. Za bardzo mi na Tobie zależy.
-Jak to? - zapytała zdziwiona.
-Nie zależy mi na stosunku. Najpierw chcę Cię tylko całować, przytulać, smyrać po pleckach i po brzuszku, patrzeć Ci prosto w oczy, pieścić Twoje ciało, czuć Twoje dłonie na moim ciele i Twoje usta na moich ustach, prawić Ci komplementy, dotykać Twoich włosów, robić Ci malinki, ocierać łzy gdy będzie trzeba, dawać Ci swoją kurtkę, gdy będzie Ci zimno, znosić Twoje kaprysy, gdy będziesz miała okres, gotować dla Ciebie i razem z Tobą, oglądać Cię w seksownej piżamce, patrzeć jak nosisz moje za duże na Ciebie koszulki, chcę być przy Tobie dniem i nocą, chcę..
-Ciii.. już rozumiem, skarbie. - pocałowała mnie w usta.
Uśmiechnąłem się do niej. Jaka ona jest cudowna. 
-Chyba się w Tobie zakochałem, wiesz?
-Ja w Tobie chyba też. - zobaczyłem jak łza spływa po jej policzku. 
-Nie płacz kochanie. - powiedziałem i wytarłem jej policzek.
-Ty też nie płacz, misiu. - Wytarła rękawem mój policzek.
Dopiero teraz poczułem, że również mam mokrą twarz od łez. To jej bliskość wywołuje we mnie takie emocje. Jestem pewien, że się w niej zakochałem. Przewróciłem ją na plecy, tak, że teraz to ja leżałem na niej. Pocałowałem ją namiętnie w usta. Odwzajemniła pocałunek. Błądziłem dłońmi po jej ciele, czułem jak jej błądzą po moim. Było tak cudownie. 
Spędziliśmy na całowaniu i przytulani kilka godzin. Teraz leżeliśmy przytuleni do siebie i oglądaliśmy jakiś film w TV. 
-Mieszkasz sama czy z rodzicami? - zapytałem.
-Mieszkam z tatą. On wychodzi o 5.00 do pracy i wraca o 20.00, bo jest też u swojej nowej partnerki, Roxy.
-A mama?
-Zmarła jak byłam malutka. 
-Emm.. Przykro mi. Musi Ci być ciężko.
-Tęsknię za nią. Nie znałam jej dobrze, ale pamiętam jak uwielbiałam z nią spędzać czas. Była najwspanialszą kobietą jaką poznałam.
-Chodź. Przytul się mocniej. - powiedziałem, a ona wtuliła się we mnie i chyba zasypiała. 
Po upływie około 15 min już wiedziałem, że śpi. Wyglądała tak słodko. I jeszcze przytulona do mnie. Nie mogę uwierzyć, że jest moja. Tak bardzo ją Kocham. Nagle rozległo się pukanie.
-Diano, jesteś? - usłyszałem męski głos. - Ups. Dzień dobry.  Przepraszam. Przeszkodziłem?
Podniosłem się szybko z łóżka, uważając jednak, aby nie obudzić Di. 
-Dzień dobry. Nie przeszkodził Pan. - wyciągnąłem rękę. - Jestem Harry. Emm... chłopak Di.
-Ach chłopak? No to witam. Nazywam się Marck McCartney. Jestem ojcem Diany. - uśmiechnął się do mnie.
-Bardzo mi miło Pana poznać. - odwzajemniłem uśmiech. 
-Proszę, mów mi Marck. Diana śpi?
-Tak. Zasnęła niedawno. 
-Dobrze. To dajmy jej pospać, a my chodźmy na dół. Lubisz gotować?
-Uwielbiam. - odpowiedziałem.
-No to dobrze. Zrobimy kolację, bo dziś wpadnie Roxy, moja partnerka. Zjesz z nami?
-Emm.. z wielką chęcią. - uśmiechnąłem się.
-To super. Idziemy. - i wyszedł z pokoju. 
Wziąłem komórkę, którą wcześniej zostawiłem na stoliku nocnym i poszedłem za Marckiem.

Mam nadzieję, że się podoba. :D